Rozmowa ze znajomym na temat ewentualnego wybuchu 10 kwietnia 2010 w TU154 skłoniła mnie do napisania tej notki.
Jako koronny argument świadczący przeciwko takiej ewentualności użył on stwierdzenia że żeby wystąpiło rozdrobnienie samolotu podobne jak w Smoleńsku potrzeba użyć materiałów wybuchowych o ogromnej sile które musiały by pozostawić wyrażny ślad w postaci opalenia ciał, konstrukcji samolotu i tp.
Niby logiczne,a jednak.
Jakiś czas temu na którymś z kanałów TV Discowery oglądałek eksperyment ze stalową masywną beczką(taką po paliwie z 200l.)
Polegał on na tym że w szczelnie zamkniętej beczce w której panowało ciśnienie atmosferyczne (czyli około 1 at.) zdetonowano niewielki ładunek wybuchowy.
Efekt?
Beczką zatrzęsło w trakcie eksplozji i nic więcej .Żadnych śladów zewnętrznych.
Następnie eksperyment powtórzono używając ładunku o tej samej sile, tym razem podnosząc ciśnienie wewnątrz o 0,2at. czyli do 1,2at.
Efekt?
Przeszedł najwyrażniej oczekiwanie eksperymentatorów. Beczke dosłownie ROZNIOSŁO!!! Rozerwana została na kilka części.
Gdzie tu analogia z samolotem?
Przestrzeń zamknięta i regulowane ciśneniene(klimatyzacja).
No ale pewnie zapisy wskazują ciśnienie 1at. Zapisy Anodiny.